Kamil nie lubi o sobie dużo mówić. Jak to chłopak – woli działać. Piłka nożna i komputer – to największe pasje nastolatka. I mechanika samochodowa, do której zamiłowanie odziedziczył po swoim zmarłym Tacie.
Zdjęcie Kamila zrobiono na pamiątkę ubiegłorocznego pobytu nad morzem. W tym roku plany wakacyjne nie zostały jeszcze sprecyzowane, bo nastolatek czeka na bardzo ważną wiadomość. Właśnie ukończył edukację w gimnazjum i złożył papiery do zasadniczej szkoły zawodowej, aby w przyszłości móc wykonywać wymarzony zawód mechanika samochodowego. Teraz razem z mamą trzyma kciuki za efekty rekrutacji.
– Tylko tam chciał iść. Trochę się obawiam, czy go przyjmą, bo Kamil ma orzeczenie o niepełnosprawności lekkiego stopnia, z obustronnym niedosłuchem, ale mam nadzieję, że będzie dobrze – mówi pani Gabriela, mama Kamila.
Jeśli wszystko się uda, Kamil będzie kontynuatorem rodzinnej tradycji. Tę samą szkołę ukończył jego brat, dziewiętnastoletni Sławek. Swoje zamiłowanie do mechaniki i samochodów chłopcy zawdzięczają Tacie, Januszowi, który pięć lat temu odszedł pod opieką Hospicjum im. św. Kaliksta I w Tychach. Zanim zachorował, wiele lat przepracował w fabryce Fiata. Po jego śmierci pani Gabrysia została sama z trójką chłopców. Musiała pogodzić wychowanie synów z koniecznością podjęcia pracy zawodowej, bo do tej pory tylko Mąż utrzymywał rodzinę.
– Początki były ciężkie, teraz idzie ku lepszemu – krótko podsumowuje ten najtrudniejszy czas w swoim życiu dzielna kobieta. – Myślę, że wiele rodzin jest w podobnej i jeszcze gorszej sytuacji. Widzę to codziennie w telewizji. Muszą chodzić i prosić o jakiś grosz na życie, ale instytucje zaraz obliczają, że pomoc się nie należy – dodaje pani Gabriela.
Dlatego dla rodziny tak cenna jest opieka ze strony Hospicjum, na którą zawsze mogli liczyć – wtedy, kiedy pani Gabrysia poszukiwała pracy i wówczas, gdy ciężko pracowała na trzy zmiany, a w tym samym czasie nasiliły się problemy wychowawcze z najmłodszym synem.
Jeszcze dwa lata temu Kamil był najmniejszy w klasie i doświadczał wielu przykrości od innych dzieci. – Koledzy go popychali, a on próbował się jakoś bronić, oddawać. Ponadto w obawie przed dokuczaniem ze strony rówieśników, w szkole nie chciał nosić aparatów słuchowych – opowiada pani Gabrysia. W tej sytuacji trudno się dziwić, że dziecko miało problemy z nauką i zachowaniem...
Wiele dobrego przyniosła współpraca z hospicyjnym psychologiem. Teraz wydaje się, że najtrudniejszy etap swojego dzieciństwa chłopiec ma już za sobą. Wyrósł, zmężniał, ma sprecyzowane zainteresowania i grono wypróbowanych przyjaciół, jeszcze z przedszkola, z którymi czuje się dobrze i bezpiecznie. Wspólnie grają w piłkę i spacerują po mieście. Na prośbę mamy nastolatek porzuca ulubione zajęcia i pomaga w domu. – Syn chodzi na zakupy i zawsze sprząta. Pięknie to robi – chwali pani Gabrysia.
Kamil o sobie opowiada niewiele. Na pewno chciałby w wakacje znaleźć jakieś dorywcze zajęcie, aby uzbierać fundusze na wyjazd w góry. A swoją przyszłość wiąże z pracą w warsztacie samochodowym i to jest zdecydowanie jego największe marzenie. Na inne marzenia z pewnością przyjdzie czas.
Pani Gabriela, pomimo tak ciężkich przeżyć i własnych problemów zdrowotnych, zachowuje optymizm. Z jej głosu emanuje serdeczność wobec ludzi. Mówi, że ma wokół siebie życzliwych znajomych, z którymi może porozmawiać, a to bardzo dużo daje.
Podczas rozmowy telefonicznej w tle słychać wesoły dziecięcy głosik. To Emilka, córeczka najstarszego syna, dwudziestotrzyletniego Rafała, powód wielkiej dumy i radości swojej Babci. Dwuletnia wnusia wnosi w życie pani Gabrysi i całej rodziny wiele słońca, a Kamil powoli wyrasta na młodego mężczyznę, który z pewnością poradzi sobie w życiu. Zawsze może przecież liczyć na mamę i starszych braci. Teraz życie zaczęło zmierzać ku dobremu i oby już tak pozostało!