Z księgi imion: Szymon jest to imię pochodzenia hebrajskiego, od słów szim on (Bóg wysłuchał).
Od czego powinnam zacząć? Kusi mnie, żeby przewrotnie od końca, a więc jest wiosenne piątkowe przedpołudnie i siedzę w przytulnym salonie, połączonym z aneksem kuchennym. Pani Ania, moja gospodyni, parzy kawę, a ja wyglądam przez okno, podziwiając wrzeszczańskie widoki z perspektywy trzeciego piętra kamienicy. Pani Ania jest zaciekawiona powodem tego spotkania, lecz na wstępie zaznacza, że temat zdrowia Szymona jest dla niej trudny i nastrój nie zawsze pozwala na poruszenie tego wątku. Pytam więc o rzeczy aktualne i słyszę o sprawdzianie z angielskiego, który Szymonek pisze właśnie w szkole, o jego najlepszym koledze Marcelu, którego poznał w klasie integracyjnej, nerwach związanych z pójściem do pierwszej klasy i Szymonowym temperamencie. To tematy, które pewnie wiele matek mogłoby poruszyć, w głosie pani Ani słyszę jednak nutę szczególnej radości i dumy...
Szymek to uroczy, energiczny siedmiolatek, którego wszędzie jest pełno. Uwielbia tańczyć (już drugi rok uczęszcza na zajęcia taneczne w szkole), bawić się i jest niesamowicie ciekaw otaczającego go świata. Stopniowo, rozmawiając, przenosimy się w czasie, właśnie siedem lat wstecz, i pani Ania wspomina pierwszy moment, kiedy usłyszała od lekarzy, że coś może być nie tak z dzieckiem, które nosi pod sercem. Było to w 13. tygodniu ciąży. Kolejne badania przyszłych rodziców uspokoiły, ale już USG w połowie ciąży było bezlitosne i padła diagnoza poważnej wady serca dziecka. Pani Ania i pan Marek dowiadują się, że maluszek po urodzeniu będzie musiał być natychmiast operowany, a od uznanej pani docent z Warszawy pani Ania słyszy, że dziecko ma nikłe szanse na przeżycie. Jak mówi, te słowa bolą ją do dziś...
Zaczyna się walka o to, by przyszła mama rodziła w szpitalu, w którym specjaliści będą potrafili poradzić sobie z tak skomplikowaną wadą serca. Okazuje się, że nie jest to łatwe, a fakt, że mieszkają w Gdańsku (który w tamtym czasie nie dysponuje oddziałem kardiochirurgii dla dzieci), dodatkowo komplikuje sytuację…
Szymek na świat przychodzi siny, jego układ krążenia nie jest w stanie należycie funkcjonować bez operacji, której jest poddany po kilku dniach w Centrum Zdrowia Dziecka. Po miesięcznym pobycie w szpitalu (pan Marek bierze urlop w pracy, by być przy żonie i maleńkim synku) wracają w trójkę do domu, wiedząc jednak, że wada serca Szymka jest nieuleczalna, a ich czeka jeszcze wiele bitew. Stają się one łatwiejsze do zniesienia, kiedy do ich domu pukają członkowie zespołu Domowego Hospicjum dla Dzieci im. ks. E. Dutkiewicza SAC (Szymon ma wtedy 6 miesięcy); Pani pielęgniarka, Pan Doktor, a także Pani fizjoterapeutka. To oni służą fachową poradą i pomagają radzić sobie z pogarszającym się stanem zdrowia Szymka. W wyniku tego lekarze są zmuszeni do wykonania kolejnej operacji, podczas której komplikacje powodują niemal całkowitą niesprawność prawego płata płuca. Także i wtedy Hospicjum Domowe pozwala uniknąć Szymonowi kolejnych pobytów w szpitalu, zapewniając najpotrzebniejszy sprzęt i opiekę. Po następnej interwencji kardiochirurgicznej, wkrótce po skończeniu przez Szymona trzech lat, nareszcie wydaje się, że modlitwy całej rodziny zostają wysłuchane; chłopiec jest wyraźnie w lepszej formie, ma więcej sił, a i saturacja (pokazująca stopień natlenienia krwi) jest obiecująca. Na co dzień Szymek nie potrzebuje więc już opieki zespołu hospicyjnego, który w międzyczasie staje się grupą oddanych przyjaciół domu.
Bardzo chciałabym w tym miejscu postawić kropkę i opowieść zakończyć. Los bywa jednak okrutny - po niemal dwóch latach stan Szymona pogorszył się na tyle, że musiał zostać ponownie przyjęty pod opiekę Hospicjum. Znowu odwiedzają go doktor, pielęgniarka i fizjoterapeutka, i choć jest to duża ulga dla chłopca i jego rodziny, wolelibyśmy wszyscy, by odwiedziny u Szymka były już zawsze wyłącznie towarzyskie... Pani Ania podkreśla jednak, nie kryjąc przy tym wzruszenia, że są szczęśliwi, mogąc być razem, a każdy dzień jest dla nich cudem. Pan Marek dopowiada jeszcze, że gdy pani Ania była w ciąży i szukali imienia dla dziecka, niezwykle spodobało im się pochodzenie imienia Szymon, bo pomimo wszystkich trudności, to właśnie ten mały chłopiec jest odpowiedzią na ich wszystkie modlitwy.