Wprawdzie w tym roku wakacje trwały trochę dłużej i zahaczyły o wrzesień, jednak ten miesiąc tradycyjnie już zwykliśmy kojarzyć z powrotem do szkoły, i to od samego jego początku. 1 września, w ostatnią sobotę letniego wypoczynku, Fundacja Hospicyjna przygotowała w gdańskim sklepie IKEA imprezę, mającą na celu zebranie środków dla podopiecznych Funduszu Dzieci Osieroconych, i w ten sposób zakończyła tegoroczną odsłonę akcji „Kolorowy Piórnik”.
Jeśli nawet szkoła nie jest miejscem, o którym się marzy i śni, kompletowanie szkolnej wyprawki jest przyjemne. Nowe zeszyty, błyszczące kredki, podręczniki pachnące jeszcze drukarską farbą po prostu cieszą oko. Niejednych rodziców wizja ich zakupu przyprawia jednak o ból głowy, zwłaszcza kiedy każdy miesiąc jest nieustanną batalią o przetrwanie, również w wymiarze finansowym. Istniejący przy Fundacji Hospicyjnej Fundusz Dzieci Osieroconych objął swą opieką rodziny, które straciły swych najbliższych pod opieką hospicjów w całej Polsce. W tych domach najczęściej się nie przelewa i pomoc w okresie przed rozpoczęciem roku szkolnego jest niezbędna. Liczy na nią również rodzeństwo dzieci chorych, których jedno z rodziców, najczęściej mama, nie jest w stanie pracować.
Mimo pięknej pogody w sobotę 1 września sklep IKEA w gdańskiej Matarnii odwiedziły tłumy. To było przecież przysłowiowe ostatnie pięć minut przed pierwszym szkolnym dzwonkiem. Kupujących szwedzkie meble, naczynia i żurawinę było jak zwykle wielu, ale szczególną popularnością cieszył się dział z akcesoriami szkolnymi. Do ich nabywania zachęcała bowiem również Fundacja Hospicyjna, organizator imprezy „Witaj Szkoło”, której centrum rozlokowano w hallu przy głównym wejściu do sklepu. Jej prowadzący, Adam Akerman, na co dzień prowadzący zajęcia teatralne w trójmiejskich przedszkolach, członek grupy bębniarskiej KuKaKiKe, zapraszał dzieci do wspólnej zabawy, a ich dorosłych opiekunów namawiał do wzięcia udziału w akcji. Po całym sklepie krążyli wolontariusze z puszkami, do których można było wrzucać datki, a przy kasach stały specjalnie oznakowane urny na elementy szkolnych wyprawek.
„Po tablicy biega, kreśląc na niej białe znaki. Wszyscy ją ze szkoły znacie, czy zgadniecie kto to taki?” – 3,5-letnia Zosia wiedziała i oczywiście dostała nagrodę. Trafił jej się kubek, a już po następnym konkursie przytulała misia. Wszystkie nagrody w konkursach przygotowane zostały przez gdański oddział IKEA. Również materiały dla Magdaleny Rydzewskiej z Pracowni Projektowo-Artystycznej „Zaczarowane Wnętrze”, która swoje atelier na 3 godziny przeniosła do IKEA i wraz z chętnymi dziećmi i ich mamami rzeczywiście jakby wyczarowywała płócienne obrazy i poduszki. Wspólnie przyszywały na nie aplikacje z powycinanych wzorów ikeowskich materiałów, tworząc niepowtarzalne kompozycje. Dla autorów najlepszych prac były torby z nagrodami.
O przepraszam, był też jeden rodzynek, i to wyrośnięty, Bartosz. Do IKEA tak naprawdę przyszedł pobębnić z Arturem i Pawłem, i poprowadzić dla chętnych indywidualne warsztaty. Chętnych było sporo, do instrumentów dosiadali się też rodzice, tym razem z wyraźną przewagą tatusiów. „- Co ci się najbardziej podoba w grze na bębnie? – Że robimy hałas, dużo hałasu” – wyznał Emil lat 5. No tak, hałas był, ale i zabawa na całego. A wspomniany Bartosz przysiadł się do stolika p. Magdy i w przerwie między bębnieniem sporządził sobie poduszkę . Podpatrzyłam: na skuterze mknął młodzieniec, czekała na niego panna, a nad nimi przesuwały się kolorowe chmury. Brawo!